April Wednesday

. .

April Wednesday

Odkąd pamiętam gustuję w literaturze sensacyjno-kryminalnej. Wszystko przez Alistaira MacLeana, którego książki zalegały na regałach u mnie w domu. Zaczęło się od "Tylko dla Orłów" (w ekranizacji tej książki z 1968 r. grali Richard Burton i Clint Eastwood). Później się posypało. Przeczytaczałam chyba wszystkie jego książki przetłumaczone na język polski oprócz "HMS Ulisses" i "Kapitana Cooka". Nie wliczam tu książek "półautorskich" - czyli pomysłów spisanych w całości lub częściowo przez innych autorów - bo z reguły są beznadziejne. 

Nie to, żebym przypisywała MacLeanowi nadzwyczajny talent literacki. Jego powieści są dość schematyczne - główny bohater, to cynik walczący ze złem tego świata. W większości powieści pojawia się jakaś kobieta i wątek romansowy. Z tym miałam zazwyczaj problem. Kobiety  w tekście przeważnie były blondynkami, ale dla mnie zawsze główna bohaterka jest brunetką o zielono-szarych oczach...

April Wednesday była bohaterką "Złotych Wrót" wspomnianego wyżej autora. April jest reporterką, która znajduje się w centrum zamachu na prezydenta USA i jego gości. Oczywiście jej rola jest raczej drugoplanowa, bo prym wiedzie agent służb specjalnych Paul Revson.

Nie podpasowały mi włosy mojej Livki (nie lubię przedziałku na środku głowy). Ale ostały mi się oryginalne włosy Moxianki, które na Livce leżą dużo lepiej niż na prawowitej właścicielce:)  Czyż to imię nie pasuje do niej idealnie?

Oto  April po drobnej metamorfozie:


Bluzeczka pożyczona od Fashionistas Raquelle. Spódniczka uszyta kiedyś dla Barbiowych, a butki z fashionpacku Stardoll by Barbie.


Zastanawiam się nad skróceniem wiga. Co prawda włosy są dobrej długości, ale są ostro wycieniowane. i spodnie warstwy wiszą jak pióra.



A może skrócić troszkę bardziej? Poniżej linii ramion?



Uwielbiam kolor jej oczu - są perfekcyjnie zielone:)


Na koniec zbliżenie na butki od Stardoll by Barbie. Świetnie pasują na Liv, a do tego mają ładne detale.


Jak wam się podoba nowa April? Wolicie ją w tej wersji czy oryginalnej? No i ciachać włosy czy zostawić?

Wielka wyprawa

. .

Wielka wyprawa

Każdą wizytę u rodziców staram się wykorzystać pod względem plenerowym. Tak było i tym razem. Niestety nie wzięłam pod uwagę jednej rzeczy, że uweźmie się na mnie kot. Nie zrozumcie mnie źle - koty uwielbiam czcią właściwą Egipcjanom - jednak przy poprzedniej wizycie ten kocurek uciekał na mój widok prychając. Tym razem było na odwrót - gdy tylko przykucałam, przyklękałam itp. żeby zrobić fotkę - kot ładował mi się centralnie w obiektyw domagając się pieszczot. Przywykłam do tego, że na komendę "spokój" mój pies staje na baczność i za Chiny nie potrafiłam pozbyć się zainteresowania ze strony kota. 

Swoją drogą musiało to wyglądać komicznie - 26-letnia baba uciekająca z wrzaskiem przed małym kocurkiem z aparatem w ręce. Kot chyba myślał, że to zabawa, bo ścigał mnie po całym podwórku.
 
W zeszły weekend Lizzie zdecydowała się na podjęcie niezwykle trudnej, wręcz morderczej wyprawy. Zapakowała Okruszka na wózeczek, wsiadła na rower i przywitała się z przygodą, jak z dobrą przyjaciółką.
Z początku nie było najgorzej, ale autostrady szybko zabrakło...


Na polnej drodze nie było już tak lekko - koła grzęzły w piasku...


Bywało też niebezpiecznie, zwłaszcza kiedy po jednej stronie ma się przepaść, a pod drugiej dzikie zwierzęta.


Nie brakowało też chwil zwątpienia - zwłaszcza przy końcu podróży, kiedy już nie staje sił. Na szczęście chwila odpoczynku pozwala odzyskać wiarę we własne siły.


Gdy tylko cel podróży zajaśnieje na widnokręgu ciężko odwrócić od niego wzrok.


A celem wyprawy była Rosa Multiflora - królowa kwiatów.


Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i można wracać do domu:)



Swoją drogą - widziałam ostatnio w L'eclercu rowerkową Evi z serii z myszką Miki. Rowerek był czerwony z koszykiem na piłeczkę! Aż żałuję, że go nie wzięłam, ale niestety nie miałam gotówki, a była po jedyne 19.99.

MGA Entertainment presents...

. .

MGA Entertainment presents...

Do wczoraj jedynymi przedstawicielkami tej zabawkarskiej rodziny były w moim lalkowym gronie Gi i Sel. Pokochałam ich słodkie buźki i szklane oczęta i zapragnęłam więcej, tyle, że w ciut mniejszej skali. Okazja trafiła się prawie dwa miesiące temu, kiedy właścicielka bloga Dolls by Emigrantka wystawiła na sprzedaż kilka swoich lalek. 

Właściwie miałam kupić tylko Moxie Teenz, ale zielone oczy Liv Kate tak mnie oczarowały, że na jednej lalce się nie skończyło. Z tego względu musiałam przyoszczędzić na przesyłce i dlatego lalki trafiły do mnie dopiero dziś. Ale powiem wam, że warto było:)

W pierwszej kolejności przedstawiam Marie Hopeman (Moxie Teenz Tristen)
Moxiance od razu zmieniłam włosy. Rudy wig kupiłam w PullipFamily. Jest trochę luźnawy, ale i tak trzyma się lepiej, niż oryginalny. Mam juz pomysł na jego trwalsze przymocowanie, tylko czasu brak.


Marie prezentuje zaledwie nikły procent ubranek, który dostaliśmy od Emigrantki. Ta spódniczka podoba mi się najbardziej:) Uwielbiam takie ubranka:)


Jej okolone rzęsami oczęta są niesamowite:)


Jedno co mnie matwi to buty. Miałam nadzieję, że będą pasowały buty od Barbie Stardoll, ale okazało się, że brakuje milimetrów. Całe szczęście, ze zamówiłam trampki z PullipFamily. Co nie zmienia faktu, że będę musiała jej sprawić jakieś elegantsze.

Druga lalka to April Wednesday (Liv Kate School's out)

Troszkę mnie przeraża ta jej szopa, ale pasują na nią też oryginalne włosy moxianki, więc nie ma tragedii.


Pasują na nią butki od Barbie Stardoll i Disney VIP, a to bardzo dobre wieści.


 Oczaroały mnie jej możliwości ruchowe. W porównaniu z fashionistkami wydaje się bardziej rychliwa:)


Jej szklane oczy wydają się być pełne życia:)

Imiona lalek pochodzą od bohaterek moich ulubionych książek sensacyjnych napisanych przez Alistaira MacLeana. Marie Hopeman to bohaterka "Mrocznego Krzyżowca", a April Wednesday   jest jedna z wiodących postaci w "Złotych Wrotach"

Gertruda - gość niespodziewany

. .

Gertruda - gość niespodziewany

Tak to się już w moim życiu złożyło, że praktycznie od dziecka przebywam pod stałą opieką różnorodnych lekarzy specjalistów.  Dwadzieścia sześć lat to bardzo długi okres czasu, więc  zdążyłam się przyzwyczaić, do niedogodności związanych z moimi dolegliwościami, aczkolwiek nie przeczę, że czasem lubię sobie ponarzekać. Wieloletnie "przygody medyczne" nauczyły mnie jeszcze jednego - jak trafisz na dobrego lekarza - to się go trzymaj.

Dlatego właśnie mimo, że od trzech lat mieszkam w Toruniu - do pulmonologa chodzę w Elblągu. Jest to zawsze dodatkowa okazja by odwiedzić rodziców, pozałatwiać różne formalności, spotkać się ze znajomymi i rodziną.

Tym sposobem stanęłam pod drzwiami "Lamusa" - sklepu z używanymi rzeczami, w którym pracuje moja kuzynka. Anety niestety nie zastałam, ale postanowiłam skorzystać z okazji i zobaczyć, czy nie ma jakichś lalkowych przybytków. Już miałam wychodzić w, gdy w oko wpadła mi sporych rozmiarów porcelanka. Jej oczy mówiły: "Zabierz mnie do domu..." Myślicie, że mogłam się oprzeć temu błagalnemu spojrzeniu?

Wracając z tatą i bratem, samochodem, do Tolkmicka - patrzyłam na jej umorusaną buźkę, poplamioną sukienkę, i niemal czarne łapki - i zaczęły budzić się we mnie wątpliwości - czy będę w stanie przywrócić jej chociaż odrobinę dawnej świetności?

Zaraz po powrocie wzięłam się do roboty. Niestety po zdjęciu sukienki okazało się, że jej korpus dosłownie rozchodzi się w szwach. Na ramionach były nawet dziury. Kości zostały rzucone. Rozcięłam delikatnie stary korpus, wyjęłam zawartość, dokładnie obserwując sposób przytwierdzenia rąk, nóg i głowy. Na podstawie starego korpusu uszyłam nowy - była to w miarę prosta sprawa. Gorzej z dalszym etapem. Metodą prób i błędów udało mi się korpus złożyć w całość i wypchać, aczkolwiek jakimś cudem ostała mi się przynajmniej 1/3 pierwotnego stanu wsadu.

A teraz pozwólcie, że przedstawię wam Gertrudę:


Gertruda mierzy 39 cm, ma porcelanową główkę, rączki i nóżki, oraz materiałowy korpus z drutami w środku. Do oryginalnego korpusu była przyczepiona metka z niemieckim napisem, a na butkach napis..."Made in China"...


Niestety Gertruda straciła rzęsy, może kiedyś uda mi się jakieś dosztukować. Włosy są oryginalne, Wymagały jedynie odrobiny odżywki i grzebienia. Wstążeczki dałam od siebie.


Strój udało się doprać. Jedynie pod gorsetem jest mała plamka po kleju, którym przyklejono chustę do sukienki. Koszyczek  pochodzi od innej porcelanki, a róże dostała kiedyś Gi od Igora.


Pod sukienką lalka ma pantalony wykończone koronką i haleczkę  z tiulu.


Na stópkach ma grube pończoszki i białe butki zapinane na zatrzaski. Niestety na lewym butku zostało kilka plamek. Ale spróbuję je jeszcze zapastować.


Na koniec Gertruda ze swoim dalekim kuzynem Orestem. I pomyśleć, że kiedyś wydawał mi się całkiem spory;) A tu proszę... Gertruda nie mieści się na żadnej z moich lalkowych półek!

Zastanawiam się, czy jej strój przedstawia jakiś konkretny region.

I na koniec pytanko mam - czy chcielibyście wykrój korpusu i małą instrukcję na temat montażu?

Stojaczki

. .

Stojaczki

BannerFans.com
Od dłuższego już czasu borykałam się z problemem dotykającym sporą część naszego lalkowego środowiska - skąd wziąć stojaczki do wyeksponowani lalek. Owszem Basic, Stardoll i Disney VIP, posiadają stojaki, ale co z resztą - Fashionistas czy innymi playline'ami? 

Co prawda dysponowałam jeszcze kilkoma stojakami po porcelankach, ale  po pierwsze metal źle reaguje z materiałem, z którego produkuje się lalki, a po drugie denerwują mnie stojaki trzymające lalki w pasie, bo gniotą nieładnie ubranie. A z reguł właśnie takie stojaki pojawiają się na ebayu.

Nabyłam dwa stojaki dla Model Muse na allegro, ale Fashionistki ustawione na takim stojaku dyndały nogami w górze, to samo inne typy lalek.

Konkluzja z tego jedna - stojak trzeba samemu zaprojektować, i zlecić wykonanie komuś kto się na tym zna. Wiedziałam jedno - konstrukcja stojaka musi być prostsza niż budowa cepa.
Prototyp nie był idealny. Ale po kilku poprawkach udało mi się stworzyć stojak, który w pełni mnie zadowala.


Cała idea stojaka polega na tym, że klinuje się on między udami lalki trzymając ją w oczekiwanej pozycji.  Przed bujaniem się w tył i przód chronią haczykowate wykończenia.


Stojak pasuje zarówno do bellybutton, jak i ciałka TNT/Shani. Aczkolwiek zauważyłam, że niektóre ciałka TNT mają bardziej zwarte nóżki (np. miałam problem, żeby ustawić na stojaku Barbie and the Rockers, podczas gdy Feeling Fun ustawiłam bez żadnego problemu.

W przypadku Fashionistek stojak nie przeszkadza w ustawianiu nóg w większości póz, co jest dużym plusem:) Stojaki póki co są au naturel, bo zastanawiam się czy lakier nie będzie jakoś reagował z plastikiem/winylem. Najchętniej bym stojaki zabejcowała i polakierowała.



Przy okazji testowania stojaków cyknęłam zbiorowe zdjęcie moim lalkom. Tylko, że jedna się troszkę schowała, kto zgadnie która?;) Wybaczcie, że zdjęcie nie do końca ostre, ale mój aparat nie radzi sobie z taką perspektywą....

Co myślicie o tych stojaczkach?

My Scene Chelsea Rebel Style

. .

My Scene Chelsea Rebel Style

Dziś coś zupełnie nowego w moim zbiorze.

Roxie -  bo takie imię będzie nosiła nowa lokatorka - przybyła do mnie z Mangustowa jako nagroda w konkursie muzycznym od Karoliny. Dziekuję Ci bardzo kochana nie tylko za nagrodę, ale również za konkursy, które organizujesz. Są nie lada wyzwaniem w porównaniu z Candy, do których przywykliśmy:)

Jeszcze raz wielkie dzięki :*

A teraz przywitajcie Roxie (My Scene Chelsea Rebel Style)

Wyłoniła się z mrocznych czeluści koperty....


By już po chwili onieśmielić otoczenie wyzywającym ubiorem...


Jej twarz mnie zafascynowała. Niestety wcale nie tak łatwo zrobić jej dobre zdjęcie. Mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się oddać to co drzemie w tych plastikowych rysach.




Na koniec zdjęcie poglądowe. Nie jestem z niego zadowolona pod względem doznań artystycznych, ale za to pokazuje co trzeba;)


Sukienka w stylu Noir

. .

Sukienka w stylu Noir

Doszłam do wniosku, że wczorajsza sukienka Noir, to jeszcze nie do końca to o co mi chodziło i uszyłam ją jeszcze raz. Tym razem z czarnej satyny. Wydaje mi się, że gładka lśniąca czerń dużo lepiej podkreśla jej urodę, a ponadto wydobywa piękno biżuterii.



Sukienka jest maksymalnie prosta z dwiema zaszewkami z przodu i falbaną z tyłu. Dekolt wykończony marszczeniem, które pogłębia dekolt.



Wczorajsza sukienka z kokardą to wariacja na temat tego samego modelu dla ciałka model muse.

Nie wrzucałam wykroju  na bloggera, bo zależało mi aby obrazek był w pełnym rozmiarze. Wykrój został rozmieszczony na kartce A4, dlatego po wydrukowaniu w tym formacie powinny być dobre proporcje ale dla pewności upewnijcie się, że  odcinki 5 cm rzeczywiście tyle mierzą. Linie ciągłe, to te po których powinny iść szwy. Przerywanymi liniami oznaczyłam zapas materiału na szwy. Osobiście wykrój wycinam bez tego zapasu a zapas na oko dorysowuję już na materiale. 

Instrukcja:

1. Kroimy części sukienki w następującej ilości
Przód x1
Tył x 2 (części muszą być swoim lustrzanym odbiciem)
20 cm wstążki satynowej

2. Zszyć zaszewki na przodzie

3. Zszyć tyły z przodem wzdłuż boków.

4. Na wstążce porobić zakładki szerokości 5 mm zaczynając  ok  2 cm od brzegu wstążki. Ilość zakładek sprawdzamy przymierzając wstążkę  do dołu sukienki. zakładki powinny zaczynać się 5 mm od linii szwów. Można tez sukienkę wykończyć na prosto bez falbanki.

5. Wywijamy falbanę do dołu. Aby na stałe była skierowana do dołu można ją przyłapać do bocznych szwów. Zszywamy tył sukienki do połowy.

6. Wykańczamy górę sukienki.

7. Wykańczamy zapięcie z tyłu  i przymierzamy lalce, aby ocenić jak umiejscowić zatrzaski. Przyszywamy zatrzaski. Mnie wyszły trzy.

8. Marszczymy materiał przy dekolcie i Voila.
Sukienka dla barbie dopasowana, dress for barbie
Noir będzie pewnie jeszcze wielokrotnie gościć na tym blogu, bo ją uwielbiam:)

Noir - Barbie Birthstone

. .

Noir - Barbie Birthstone

Wybaczcie, że ostatnio tak mało mnie widać, ale w moim życiu sporo się dzieje. A zaczęło się tak...

Od trzech lat mieszkamy z chłopakiem na stancji. Ekipa w sumie przez ten czas minimalnie się zmieniła, ale średnio mieszka nas tu 4 osoby.  Nasze obecne mieszkanie ma swoje plusy  i minusy. Plusy to duży ogródek, sporo miejsca i las w pobliżu, a minusy to dużo ludzi, nikły dostęp do światła słonecznego, no i wszędzie daleko.

Jednak ostatnio nadarzyła nam się okazja wynająć mieszkanie w przystępnej cenie i... Postanowiliśmy sie przeprowadzić. A wszystko przez to, że przez ciasnotę w lodówce pobiłam dolną szybę...To była kropla, która przelała czarę goryczy. Mówiłam chyba, że jestem psują?;)

Przeprowadzka ma nastąpić w sierpniu, ale mieszkanie jest nieumeblowane, więc musimy odłożyć trochę kasy na meble oraz pralkę i lodówkę. A to oznacza robienie nadgodzin i mniej wolnego czasu.

Ale i tak się cieszę! Jak wariatka. Mam już wizję jak to powinno wyglądać, teraz jeszcze tylko realizacja:)
Rozważam, czy nie powyprzedawać trochę uszytych ubranek przeze mnie, min. dla Kena, ale nie wiem czy byliby chętni...Czy ktoś chciałby mieć coś z uszytych przeze mnie rzeczy? Miałabym może chociaż na jedno krzesło do kuchni;)

Mam parę wykrojów do opublikowania, więc jak znajdę trochę czasu to je poskanuję i wrzucę.
Dzisiaj mały przedsmak prezentowany przez lokatorkę przybyłą do mnie o Aidy (dziękuję:*).

Noir (Barbie Birthstone Miss Garnet) trochę czekała na odzienie i w końcu się doczekała:)
Nie jest to jeszcze jej ostateczna stylizacja, ale chwilowo tak zostanie:)


Zdjęcia były robione na szybko wczoraj w nocy, dlatego nie powalają ostrością, ale strasznie chciałam wam pokazać te sukienkę.


 Nie jestem jeszcze zadowolona w pełni z jej fryzury, będę musiała jeszcze coś pokombinować...


Uwielbiam ten mold! Następnym razem postaram się pokazać wszystkie trzy Stefcie razem. Niby ta sama mordka, a tak rożny odbiór:)

Lizzie i krążownik szos

. .

Lizzie i krążownik szos

Ostatnio krążyłam na "lalkowym głodzie". Co prawda na początku maja kupiłam dwie lalki, ale z pewnych względów trafią do mnie dopiero na początku lipca. Ale nie zdradzę kto to. Mogę tylko powiedzieć, że jedna ma zielone oczy, a druga czarne włosy :)

Tak więc byłam na lalkowym głodzie. Wczoraj kupiłam parę gadżetów lalkowych przez internet, ale to nie zaspokoiło mojej potrzeby na rozpakowanie jakiejś lalki. Mało brakowało a kupiłabym Raquelle z pieskiem w Realu, ale postanowiłam być twarda... 

Wieczorem chłopak powiedział, że powinnam sobie kupić tą lalkę, ale doszłam do wniosku, że są pilniejsze potrzeby typu buty, i zamiast kupić jedną parę kupiłam dwie. Ale nie mogłam sobie odmówić lalkowego zakupu. Odwiedziłam Smyka, gdzie znowu wpadła mi w ręce nieszczęsna Raquelle, ale mimo mojego zamiłowania do fioletu ponownie mnie nie przekonała.

Oko zawiesiłam jeszcze na Meyganie Broomstix, ale jej smykowa cena jest powalająca...Niemniej kiedyś powitam ją w swojej kolekcji. Uwielbiam szklane oczy u lalek od MGA.

I tym sposobem wpadłam na Evi Love. Zazwyczaj te laleczki nieszczególnie mnie ruszają, jednak seria rowerkowa już jakiś czas temu wpadła mi w oko. A w Smyku był upgrade rowerkowy z pieskiem na wózeczku. I tak zamiast Raquelle z psiakiem mam Lizzie z psem i krążownikiem szos na dodatek:)





A na koniec zdjęcie rodzinne (jak już wspominałam u mnie lalki bardzo szybko tworzą związki rodzinne;)) Oto Summer ze swoją córeczką Lizzie:


Jak wam sie podoba nowa mieszkanka mojej lalkowej gromadki?

Powrót z podróży

. .

Powrót z podróży

Długo szukałam wizji tego jaka powinna być moja Jo. Początkowo miała być nastolatką w kolorowych ciuchach i sportowych butach, blisko oryginału, ale coś mi w tej wizji nie  grało. Najpierw powstał strój, a później cała nowa wizja Joesphiny...

 Jo ma dwie wielkie pasje - podróże i zamiłowanie do kotów.


Jo uwielbia podróżować. autobusem, stopem - nieważne. Ważne by zwiedzać, poznawać ludzi, ich obyczaje, kulturę i przywozić pamiątki - najchętniej zdjęcia.

Swoje ulubione zdjęcia oprawia później w ramki, by każdego dnia budziły  miłe wspomnienia z podróży.


Oczywiście podróże to nie tylko przyjemności, ale też znoje - brak komfortu, niedospanie, nie zawsze wesołe przygody. Ale jakże miło wraca sie po takiej podróży do domu.


 Można się wylegiwać w wygodnym łóżku, tuląc do siebie ukochanego kotka Puszka i marząc o kolejnych przygodach.